Tytuł: Duchowe oświecenie. Cholernie osobliwe
"Czytanie McKenny przypomina światopoglądowe tornado – choćby z tego powodu warto. Proza jest soczysta i obrazowa, myśl krąży szybko i nazywa rzeczy z piorunującą klarownością, jak orzeł pikujący z błękitu na polną mysz. Czyta się to błyskawicznie i z wypiekami, jak dobrą powieść. Totalną zaletą tekstu jest jego bezkompromisowość w odniesieniu do świata tzw. „rozwoju”, którego 99% zostaje bezlitośnie zdemaskowane jako młócenie sieczki. Choć sam może dałbym tę liczbę trochę niżej (powiedzmy na 87), uważam, że, zwłaszcza dla czytelnika u początku drogi, jest to bezcenna i na ogół wstydliwie przemilczana informacja. To zresztą tylko wstęp do czegoś dużo grubszego, a mianowicie uświadomienia, jak fundamentalnym zdarzeniem w życiu człowieka jest właściwie rozumiany duchowy przełom. To że jest on w praktyce tak bardzo rzadki, prawie nieobecny, wynika właśnie z przewyższającej wszystko inne wagi tematu. Kto gotów na taki kaliber? Oczywista rzecz, że niewielu.
Lektura McKenny, podobnie jak filmy Patryka Vegi, jest odświeżająca i często też w tym dosadnie humorystyczna, choć uprzedzam, bywa to humor wisielczy. A co do meritum, czyli oświecenia…. Po piętnastu latach od lektury, jestem niewątpliwie człowiekiem dojrzalszym, i przez to chyba nie poszukującym już tak bardzo „genialnych wzorów na wszystko”. Życie wydaje mi się znacznie bardziej złożone, niż cokolwiek, co uniesie papier. A takich jak Jed potrzeba, przede wszystkim po to, żeby raz na jakiś czas wyrwać nas ze stereotypów i mocno potrząsnąć, zmuszając tym samym do zastanowienia – dokąd idę."
Krzysiek Wirpsza, Warszawa, czerwiec 2021
"Zdecydowana większość światowych autorytetów w dziedzinie oświecenia sama nie jest oświecona. Mogli dokądś dotrzeć, ale nie są przebudzeni. Łatwym sposobem na odróżnienie gąsienic od motyli jest pamiętanie o tym, że oświeceni nie przywiązują wagi do niczego, a oświecenie nie wymaga wiedzy. Nie chodzi o miłość, współczucie czy świadomość. Nie chodzi o to, aby stać się lepszą lub szczęśliwszą osobą. Nie chodzi o rozwój osobisty czy duchowy. Chodzi o prawdę. Ceną prawdy jest wszystko, ale nikt nie wie, czym wszystko jest, dopóki nie zapłaci...
To błędne wyobrażenie na temat oświecenia stanowi główny temat tej książki, ponieważ jest kluczową przeszkodą w dążeniu do oświecenia. Nikt tam nie dociera, ponieważ nikt nie wie, gdzie to jest, a ci, którym powierza się wskazywanie drogi, z różnych powodów wskazują niewłaściwy kierunek. Sednem tego nieporozumienia jest przekonanie, że nieprzemijający stan niedualnej świadomości – oświecenie – i przemijające doświadczenie kosmicznej świadomości – mistyczne zjednoczenie – są równoznaczne, podczas gdy w rzeczywistości są zupełnie ze sobą niezwiązane...
Moje przebudzenie trwało niecałe dwa lata od momentu, kiedy zaczął się proces przebudzenia, pierwszy krok. Wiem, że wielu ludzi spędza lata na medytacji i praktyce duchowej bez osiągnięcia pełnego przebudzenia. Uważają, iż to dlatego, że nie przekroczyli jeszcze linii mety, ale prawdziwym powodem jest to, że wciąż nie przekroczyli linii startu - nie zrobili pierwszego kroku.
Pierwszy krok jest najważniejszy. Właśnie tego uczę. Zrób pierwszy krok, a reszta z pewnością przyjdzie sama. Możesz snuć się po scenie i odgrywać duchową rolę i możesz medytować, odżegnywać się i być bezinteresownym, zdobywać zasługi i spalać karmę, rok po roku i wcielenie za wcieleniem, i nadal nie wykonać pierwszego kroku. Tak naprawdę stanowi to podsumowanie stanu przebudzenia na Zachodzie, gdzie duchowość została świeżo przeszczepiona do kultury wraz z wieloma odurzającymi kwiatami, ale bez ugruntowanego systemu korzeniowego..."
Jed McKenna